Klasyczna sytuacja: problem ze starymi rurami w leciwym budynku. Woda lecąca do junkersa, zasysa cały brud z rur i powoduje niedrożność termy – nie można wówczas zapalić gazu albo z kranów leci brązowa woda, pełna mineralnych drobinek. W efekcie, co kilka miesięcy trzeba wzywa gazownika, który czyści termy. Wymiana rur jest nazbyt kosztowna. W grę wchodzi więc filtr, który najlepiej zamontować za wodomierzem. W zupełności poradzi on sobie z codziennym czyszczeniem przepływającej wody – zwykła, kilkuosobowa rodzina w ciągu dnia praktycznie jest nieobecna w domu. Najwięcej wody zużywa się więc wieczorami i podczas weekendów. Dlatego, na pomoc familii, ruszają nowoczesne technologie. Filtrowanie czas zacząć!
Cała trudność polega na tym, że w wyżej opisanym mieszkaniu nie można zainstalować filtru przed junkersem. Oba urządzenia oddziela od siebie 7 metrów starej rury, w której notorycznie osadza się bury kamień. W takiej sytuacji można zainstalować filtr z płukaniem wstecznym i – dodatkowo – z reduktorem. Idealnym rozwiązaniem byłoby też zakupienie filtra skośnego, ale – po naradach z ekspertem, oceniającym stopień zanieczyszczeń, występujący w rurach – powinien wystarczyć ten pierwszy model. Drugi stosuje się raczej przy filtrowaniu zanieczyszczeń mechanicznych.
Pamiętać trzeba, że filtry do uzdatniania wody zaopatrzone są w specjalne siateczki, które – co jakiś czas – trzeba wyjąć i wyczyścić starą szczoteczką do zębów. Średnio wkłady do filtrów powinno się wymieniać co kilka lat, bo zmieniają one swoją przepustowość i – choć nie rdzewieją – deformują się pod wpływem intensywnego osadu. Siateczka kosztuje ok. 50 zł, wymianę można wykonać samodzielnie.